W dniach 17-20 września klasa VIIa i dwie klasy liceum pojechały na Zieloną Szkołę do Krościenka nad Dunajcem. Oto relacja jednego z uczestników:

"Wyjechaliśmy we wtorek już o 5:00 rano. Tak wczesny wyjazd był spowodowany tym, że w trakcie trasy czekała nas pierwsza atrakcja, a mianowicie pobyt w Energylandii w Zatorze. Do samej Energylandii dojechaliśmy ok. 12.00, gdzie przywitał nas widok na wspaniałą, kilkudziesięciometrową kolejkę górską: „Hyperion”. Wszędzie, gdzie tylko okiem sięgnąć, można było zobaczyć: rollercoastery, karuzele, liczne budki z jedzeniem i inne tego typu atrakcje. Wreszcie podzieleni na kilkuosobowe grupy mogliśmy wyruszyć w głąb jednego 
z największych parków rozrywki w Europie. O 16.00 musieliśmy niestety wracać do autokaru, jednak przez te kilka godzin zdążyliśmy skorzystać z wielu fantastycznych atrakcji. Do Krościenka dojechaliśmy, kiedy już zapadał zmierzch. 

Drugiego dnia zaplanowana była wspinaczka na Trzy Korony (982 m n.p.m.), najwyższy szczyt Pienin Środkowych. Musieliśmy wstać o 6:30. Zaraz po śniadaniu wyruszyliśmy na wędrówkę. U podnóża góry spotkaliśmy się z panią przewodnik, która prowadziła nas przez całą drogę i opowiadała liczne ciekawostki. Po ok. 3 godzinach ciężkiej wspinaczki dotarliśmy na szczyt, skąd roztaczał się przepiękny widok na dolinę. Droga powrotna była o wiele łatwiejsza. Już o 13.00 byliśmy na dole, gdzie czekała nas kolejna atrakcja: spływ pontonowy po Dunajcu. Razem z moimi kolegami wsiedliśmy do pontonu i wyruszyliśmy w trasę. W trakcie spływu mogliśmy oglądać wiele szczytów górskich, m. in. zdobyte przez nas Trzy Korony. Pokonanie tej trasy zajęło nam w sumie ok. 2 godzin, a moja grupa dotarła na metę pierwsza. Wykończeni wróciliśmy na kwaterę, gdzie do godz. 20 mieliśmy czas wolny. O godz. 20 razem z licealistami mieliśmy ognisko nad Dunajcem, na którym mogliśmy zjeść pyszne, pieczone kiełbaski, drożdżówki oraz napić się gorącej herbaty. Po powrocie było już późno, więc zmęczeni całym dniem udaliśmy się do łóżek.

W dniu trzecim mogliśmy już wreszcie się wyspać. Po śniadaniu pojechaliśmy autokarem do wsi Jaworki, gdzie czekała nas przeprawa przez wąwóz Homole. Sam wąwóz był naprawdę bardzo ładny, a droga pod górę odbyła się bez żadnych przeszkód, lecz gdy dotarliśmy na szczyt, zaczęło padać. Całe szczęście w schronisku mogliśmy napić się gorącej czekolady oraz zjeść pysznego oscypka z grilla. Po godzinie ruszyliśmy w drogę powrotną, która okazała się dla mnie prawdziwą mordęgą. Jako iż wcześniej padało, a droga była kamienista, było bardzo ślisko, w dodatku utworzyło się błoto, do którego, aż trzy razy wpadłem! Cały umorusany wróciłem do autokaru, który zawiózł nas na kwaterę, gdzie czekał na nas obiad. Po obiedzie i krótkim odpoczynku poszliśmy do znajdującego się niedaleko parku linowego. Były tam dwie trasy: jedna wysoka, druga niższa. Ja, zważywszy na mój lęk wysokości, wybrałem tę niższą, ale i tak świetnie się bawiłem. Wróciliśmy prosto na kolację, po której mieliśmy czas na spakowanie się. Potem poszliśmy spać.

Ostatniego dnia o godzinie 9:00 wyruszyliśmy w drogę powrotną do Warszawy.

Koniec końców, wycieczka okazała się bardzo fajna, a główny cel, jakim było zintegrowanie naszej klasy, został osiągnięty".

                                                                      Adrian Ryfka VII a